Apatia
Brak siły na odczuwanie, postrzeganie. Brak sił na istnienie.
Oczy wpół przymknięte, zawieszone w martwym punkcie. Ledwo dostrzegalny
oddech.
- Jak długo można tak trwać? Dni? Miesiące? Kiedy nastąpi rozpad, przejście do
innego stanu?
- Kiedyś musi zapewne, nic w przyrodzie nie jest niezmienne.
Ten dialog wewnętrzny rodzi się w zasadzie jakoś mimochodem. Mam
wrażenie, że moje neurony nie przewodzą już żadnych impulsów. Jednak muszą
to robić, skoro o tym myślę.
Mogłabym podjąć jakąś decyzję. Resztką siły wyrwać się jakoś z tego worka.
Mogłabym wyjść przez usta albo nos, ale nie chce mi się zastanawiać, jak to
zrobić. Swoją drogą po co? Żeby przejść w zaświaty, przybrać nową formę,
zacząć uczestniczyć w nowym życiu, nowym systemie, nowym ja.
Mówili, że można dostąpić zaszczytu rozpadu całkowitego, rozpłynąć się w
niebycie, anihilować. To by było coś, ale czuję, że nie spełniam kryteriów na
opcję Lux, jeszcze długo nie.
No nic. Poleżę, jak długo się da. W zasadzie wszystko mi jedno.
Marcela Rutkowski
poetka!! będziesz wielka! inni aż się gotują z zazdrości!
OdpowiedzUsuń