czwartek, 20 stycznia 2011

Apatia


Brak siły na odczuwanie, postrzeganie. Brak sił na istnienie.

Oczy wpół przymknięte, zawieszone w martwym punkcie. Ledwo dostrzegalny

oddech.

- Jak długo można tak trwać? Dni? Miesiące? Kiedy nastąpi rozpad, przejście do

innego stanu?

- Kiedyś musi zapewne, nic w przyrodzie nie jest niezmienne.

Ten dialog wewnętrzny rodzi się w zasadzie jakoś mimochodem. Mam

wrażenie, że moje neurony nie przewodzą już żadnych impulsów. Jednak muszą

to robić, skoro o tym myślę.

Mogłabym podjąć jakąś decyzję. Resztką siły wyrwać się jakoś z tego worka.

Mogłabym wyjść przez usta albo nos, ale nie chce mi się zastanawiać, jak to

zrobić. Swoją drogą po co? Żeby przejść w zaświaty, przybrać nową formę,

zacząć uczestniczyć w nowym życiu, nowym systemie, nowym ja.

Mówili, że można dostąpić zaszczytu rozpadu całkowitego, rozpłynąć się w

niebycie, anihilować. To by było coś, ale czuję, że nie spełniam kryteriów na

opcję Lux, jeszcze długo nie.

No nic. Poleżę, jak długo się da. W zasadzie wszystko mi jedno.


Marcela Rutkowski

1 komentarz:

  1. poetka!! będziesz wielka! inni aż się gotują z zazdrości!

    OdpowiedzUsuń