Od 1945 roku Warszawa znana jest wszystkim jako stolica polski, centrum kultury, nauki i polityki. Postanowiliśmy to sprawdzić i w dniach 4-6 maj zamieszkaliśmy w największym mieście Polski. Zgodnie z wcześniejszą obietnicą, postaram się krótko streścić to, co widzieliśmy.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy na miejscu był spacer śladami Mirona Białoszewskiego. Odwiedzaliśmy miejsca które były inspiracją dla poety, posłuchaliśmy wersji audio „Karuzeli z madonnami” w podwórku znajdującym się niedaleko dawnego getta, a po chwili udaliśmy się do wesołego miasteczka, żeby jeszcze bardziej wczuć się w klimat utworu.
Wieczorem wyszliśmy do Teatru Rozmaitości na T.e.o.r.e.m.a.t, który wywołał dyskusję i wzbudził w nas sporo kontrowersji. Reżyserem spektaklu był Grzegorz Jarzyna, który oszczędzając na dialogach a skupiając się na mowie ciała chciał zapewne przekazać nam coś bardzo ważnego, niestety dla wielu osób T.e.o.r.e.m.a.t okazał się być za trudny do zrozumienia za pierwszym razem. Prawdopodobnie z powodu dosyć szokujących scen, które zamiast nas poruszyć i zmusić do refleksji, wywołały raczej coś w stylu zniesmaczenia i szoku.
Następny dzień to Centrum Naukowe Kopernik przypominające ogromny plac zabaw, który uczy poprzez zabawę. Poznaliśmy prawa fizyki, tajemnice biologii , ciekawostki z języka polskiego, geografii chemii, a nawet matematyki. Wszystko mogliśmy oczywiście sprawdzić i przetestować na własnej skórze. Po zajęciu miejsca w sporej kolejce do kasy odwiedziliśmy stojący po sąsiedzku budynek Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i należący do niej ogród na dachu, z którego widać było panoramę miasta. W drodze do samego Centrum mieliśmy kilka atrakcji m.in. widzieliśmy eskortę kogoś z ważnego świata polityki i jechaliśmy warszawskim metrem.
Po obiedzie zwiedziliśmy Zamek Królewski i kościół św. Anny ze znanym nam dość dobrze krzyżem.
Wracając do hostelu przeszliśmy szlakiem przedwojennych kawiarni słuchając ich historii oraz historii ludzi którzy twórczo spędzali w nich czas. Zatrzymaliśmy się w jednej z nich i przy pączkach Bliklego dokonaliśmy interpretacji dwóch wierszy poetów z XX-lecia międzywojennego. Według własnego uznania układaliśmy nieznane nam do tej pory wersy utworów, co zupełnie zmieniało ich oryginalny sens, przez co mogliśmy stworzyć coś nowego.
Wieczorem większość osób integrowała się grając wspólnie w kalambury lub wychodząc do kina pod opieką Pana Marcina Szmuniewskiego.
Ostatniego dnia pobytu w stolicy zwiedziliśmy muzeum Powstania Warszawskiego.
Budynek jest dość duży, zaopatrzony w wiele ciekawych eksponatów i kino 3d prezentujące krótki film nagrany z lotu samolotem nad Warszawą, a raczej nad tym co z niej zostało po powstaniu. Dodatkowe emocje wzbudzało zbieranie kartek z kalendarza zdobiących ściany i opisujących każdy dzień walki powstańców. Za odpowiednią atmosferę odpowiadała ściana ustawiona na środku muzeum, wydająca dźwięki imitujące bicie serca, które usłyszeć można było w każdej części budynku.
Z Warszawą pożegnaliśmy się odwiedzając centrum handlowe Złote Tarasy i Pałac Kultury.
Zatem drodzy czytelnicy sprawdziliśmy wszystko i zgadza się, Warszawa to miejsce, które posiada strefę kultury, nauki i polityki. To miasto, które oprócz widocznych na pierwszy rzut oka szklanych wieżowców, biurowców posiada miejsca nieco bardziej historyczne jak podwórka odwiedzane przy okazji szklaku Białoszewskiego. Wystarczyło tylko przejść przez bramę, żeby znaleźć się w nieco innym, niewidocznym na co dzień w stolicy świecie starych, zniszczonych kamienic. Warszawa jest też miastem z trudną historią, obrazy zniszczonej stolicy, która dziś tętni życiem widziane w muzeum są trudne do opisania. Może dlatego, że najlepiej opisuje je słowo „nic”, bo właśnie to wtedy tam było.
Jestem zadowolona z wszystkiego co zobaczyłam, usłyszałam i poznałam podczas tej trzy dniowej wycieczki. Jestem pewna, że Warszawa ma nam jeszcze dużo do zaoferowania, ale może innym razem. Teraz musimy wracać do Gdańska, który przecież wcale nie jest gorszy.
Dziękuję wszystkim za współpracę, towarzystwo, wiedzę, atrakcje, pomoc i za bardzo dobre kanapki na śniadanie.
Było warto być w Warszawie.
Marta Komassa
Masakra jakie mi to wyszło długie... Mam nadzieję, że nikt nie zaśnie podczas czytania. Moje pisanie jest chyba w fazie kryzysu.
OdpowiedzUsuńBrawo! +10 do sumienności
OdpowiedzUsuńBrawo!!!
OdpowiedzUsuń