Przechodząc korytarzami białego pałacu zauważyła, że nie jest on tak zacofany technologiczne jak mogłaby przypuszczać. Kroki były skrupulatnie zachowywane w pamięci dysków. Nie lubiła obserwacji. Szczególnie kiedy jej dotyczyła. Tym razem przełamała się i wyszła. Dawid znikł gdzieś na końcu korytarza. Poszła za nim. Znalazła się na dworze. Noc była cicha i spokojna. bez księżycowa. Zgubiła go, lecz jak już wyszła z pokoju nie chciała wracać do pustego pokoju, pokoju w którym nie czuła się swobodnie. Poszła zwiedzić okolice. Kręciła się po ścieżkach między polami. Znalazła mały las. Szła między drzewami. Znalazła kolejną ścieżkę, która prowadziła do lasu. Buchało od niego boleścią, ale i tajemnicą, która wołała aby ktoś ja odkrył. Błądziła przez ciemność mąconą blaskiem gwiazd. Lubiła błądzić, można wtedy odkryć drogi, którymi nigdy nie szłoby się, a wiadomo, że niektóre są piękne o każdej porze, choć rzadko uczęszczane mają swój urok. Brodząc myślami w poprzednim już dniu stanęła przed taflą lśniącej gwiazdami spokojnej wody. Okazało się, że nie tylko ona lubi spacerować nocą w kompletnych ciemnościach w celu uporządkowania myśli.
Na pomoście siedziała Blanka, wysłanniczka VI wymiaru. Patrzyła się w dal, podobnie jak wtedy kiedy pierwszy raz ja spotkała. Nie chciała przeszkadzać w zadumie więc zrobiła krok w stronę lasu. Blanka odwróciła się i przyzywającym spojrzeniem spojrzała sie na Klarę, a ta od razu zmieniła trasę swej wędrówkę. Usiadła na pomoście przy nowej koleżance. Blondynka uśmiechnęła się lekko i powiedziała:
- Ty też?- jej głos poniosła woda.
- W ciemności można ukryć wszystko...
- A sytuacja tego wymaga?
- Nie wiem, ty mi powiedz.
- Niektóre tutaj tak, ale w tym przypadku jest już za późno.
- Co masz na myśli.
- To jedno z nielicznych miejsc gdzie można używać magii i jest ona powszechna. Tak łatwo z niej zrobić użytek.
- W jaki sposób?
- Niedaleko stąd jest korporacja, jej szef jest kolekcjonerem bardzo rzadkich gatunków. Ostatnio złapał w swoje brudne łapska elfa.
- Masz zamiar go uwolnić?
- Ją, tak. Wiem , że jesteś medykiem, a ja nie wiem w jakim jest stanie.
- Co się stanie jak nas przyłapią?
- Najwyżej skarcą i pogrożą palcem. Jaką magią się posługujesz?
- Na razie żadną, ale szybko się uczę. - odpowiedziała na drugie pytanie gdyż nie zrozumiała czy Blanka mówiła o groźbach Krystynasa, czy też finansisty.
- To możliwe? A z resztą, czas ucieka. Mogę nauczyć cię zaklęcia skrzydeł.
- Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym?
- Znałam ją, jestem jej winna przysługę.
Klara uśmiechnęła się, Blanka nauczyła ją zaklęcia i poleciały. Leciały może 20 minut. Okno na klatce schodowej było otwarte. Weszły. Blanka znała budynek co zaniepokoiło trochę Klarę, ale nie było czasu na zastanowienia. Wsuwką do włosów otworzyły zamek w drzwiach . Na tym piętrze nie było alarmu. Bynajmniej tak się zdawało. Weszły do biura. Na biurku paliła się mała lampka. W myślach zdążyła przekląć po tym Blanka upadła na ziemie po usłyszeniu świstu , który dla Klary był zaledwie gwizdem sędziego. Klara spojrzała się na postać przy biurku. Po czym usunęła się w róg pokoju. W bezpieczną ciemność. Wydawało się że jej nie widział, lub nie była istotna w tej grze. Podniósł Blankę chwytając ją za podbródek, przyjrzał się i upuścił bezwładną opokę ciała na ziemie. Wyjął broń spod marynarki. W jego tuszy mógł ukryć arsenał. Klara uspokoiła oddech. Wtopiła się w czerń. Obserwowała. On usiadł przy biurku. Podparł brodę na ręce niczym zaciekawiony uczeń i czekał, a ona wyszła z cienia i stanowczym tonem spytała:
- Czego chcesz?
- Pytaniem jest po co wy tutaj przyszłyście. - odpowiedział stanowczym chłodnym lecz drwiącym głosem. Tą wibracje bezczelnego śmiechu było czuć w całym powietrzu wypełniającym pokój. Choć stanowiła, mogłoby się wydawać, nic nie znaczący ułamek słów.
- Po kogo, -poprawiła go, - wiesz że ją znajdziemy. Dlaczego nie możesz po prostu nam jej oddać? Nie słyszał ostatniego zdania, jego mózg puścił go w niepamięć.
- Śmiem w to wątpić.-Podniósł broń w kierunku Klary i strzelił. Ona odskoczyła w bok. Usunęła się w cień. Kula prawie dotknęła jej ramienia, czuła jeszcze zapach prochu w powietrzu. Zastanawiał się nad jej ruchem, ale nim zdążył go odgadnąć, już była za jego fotelem. Przesunęła zimnymi długimi palcami pod jego gardłem i przesunęła na bark. Zachowywała się jak pani ciemności. Był przerażony, a dla niej było to zabawne ,że dorosły mężczyzna wstrzymał oddech ze strachu prze nastolatką, którą mógł w każdej chwili skręcić kark. Wtopiła palce ręki w obojczyki, jego serce zatrzymało się na chwilę, po czym przesunęła pod nosem otwartą fiolkę z stężonym środkiem usypiającym. Od razu zadziałała.
c.n.d Wiatr.
Ciąg dalszy nastąpił, ale jeszcze dużo będzie miał do roboty :)
OdpowiedzUsuńosobiście odnajdę CIEBIE jutro na olpiowskich korytarzach i zapytam dlaczego tak Ci zależy na anonimowości.
OdpowiedzUsuńCi, którym zależy na tym by wiedzieć kim jetem, wiedzą to.
UsuńChciałam się dowiedzieć jak odbieracie moją wyobraźnie przelaną strumieniem słów... :)
OdpowiedzUsuń