Podeszła do Blanki i zbadała jej puls. Żyła. Zaczęła przeszukiwać szafki przy biurku. Nie zrzucała książek ale czuła i słyszała, że ktoś jest między nimi. Tego nie da się nauczyć, to trzeba w sobie odkryć, spróbować, znaleźć. Znalazła pudełko po cygarach z wyciętymi otworami. W całej szafce śmierdziało alkoholem. Otworzyła pudełko. Była tam na wpół żywa wróżka. Wyraźnie służyła za zabawkę u prezesa tej "poważanej firmy". Wyjęła ją. Zapach alkoholu ocucił Blankę.
-Żyjesz?
- Tak, - powiedziała potrząsając bolącą głową.-znalazłaś ją?
- Tak, - pokazała jej zawartość pudełka, a w nim malutką, drobną blondynkę.
- O nie...- Blanka dodała z przerażeniem rzuciła się w wir poszukiwań zrzucając kolejne książki i puchary, zdjęcia Klara podeszła do niej. Na policzkach Blanki błyszczały łzy, a w oczach było widać zarazem złość i bezsilność. Czarnowłosa położyła rękę na jej ramieniu. Rozpłakana blondynka osunęła się na podłogę. Łzy popłynęły jej po policzku. Uspokoiła się. Szukały dobre pół godziny, przeszukały wszystko. Znalazły drugą za książkami w tajnej skrytce, w szklanej gablocie zaprawioną w formalinie sprowadzonej z zagranicy i ubraną w skąpą białą sukienkę. Zostawiły ją do wglądu policji na biurku przy prezesie i wezwały policję z pobliskiej budki telefonicznej. Zadbały o odpowiednie odciski palców i możliwości wydarzeń, które wykluczały ich obecność.
Wróciły do punktu wyjścia. Blanka patrzyła się beznamiętnie w dal, a łzy spływały jej po policzku. Pierwszy raz od kiedy ją zobaczyła nie widziała jej pogodnego, pełnego optymizmu uśmiechu.
- Blanko, jaką przysługę wyświadczyła ci ta elfka?
- To przeze mnie zginęła...- łzy lały się strumieniami...
- Nie rozumiem. Niby dlaczego.
- Była wygnańcem, tak jak ta tu...
- Czytałam o tym, chodzi o to, że żaden elf nie może opuścić swojej ojczystej ziemi, chyba ,że dopuści się złamania zasad... Jakie zasady ona złamała?- Tokiem myślenia Klary w tej chwili była czysta ciekawość, po za tym chciała wysłuchać Blanki, czuła ,że to może jej tylko pomóc.
- Tak, dokładnie o to chodzi. W sumie to już nie istotne, ona zginęła umowa została anulowana. - mówiła zachrypniętym od płaczu głosem, który sam wywoływał łzy w oczach.
- Jaka umowa? - niestety Klara nie była podatna na takie triki.
- Zwyczajna, między człowiekiem, a elfem. Ona uczy mnie swojej magii, a ja w zamian swojej.
- magii elfów mogą używać tylko elfonitanie i elfki,... elfy. - potrzęsła głową w prawo i lewo, tak samo oczami na znak, "oj tam, oj tam to przecież i tak składa się na jedno.
- No właśnie. Ja miałam dać jej wolność, w zamian za opiekę. Zwyczajnie, pewnego dnia zniknęła, tak jak w "Calineczce" . Tutaj wszystko sprowadza się do bajek. A ja jej szukałam, do skutku, ale za późno ją znalazłam...
- Jeżeli sama odeszła to nie możesz brać na siebie winy. To była jej decyzja.
- Ale mogłam coś zrobić! Musiałam, chciałam, ona nie musiała.... - Zasłoniła załzawione oczy.
- To była jej decyzja, ...
c.d.n ... nadal Wiatr : )
Niezle powialo...Jaka jest prognoza na najblizsze dni?
OdpowiedzUsuńMam jeszcze parę asów w rękawie... ;)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że będzie ciekawie, ale nie pogardzę pomysłami na dalsze losy bohaterów.
Wiatr
Wiej Wietrze wiej....
OdpowiedzUsuńBędę wiała dopóki ta wredna istota, którą jest wena mnie nie opuści. Mam nadzieje, że tym razem zostanie na dłużej.
OdpowiedzUsuńWiatr